Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.3

Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.3

Niektórzy mówią, że dobrobyt ma swoją wagą…

Ta waga niekoniecznie musi wiązać się z radością.

Więc jak Pan się wtedy czuł?

Oj, ciężko! Ale jeszcze ciężej poczułem się pewnego razu, gdy w roku 1993, na krótko przed wyjazdem do Kanady ze skrzykniętym na nowo „Perfectem”, zabrałem przypadkową autostopowiczkę. Pamiętam, że popatrzyła na mnie i zapytała: „Czy pana młodszy brat nie śpiewał przypadkiem w Perfeccie, bo taki pan podobny?” O, żesz Ty, Autostopowiczko! Młodszy brat! Niedoczekanie! Poczułem się jak znokautowany.

Ta dziewczyna przestrzeliła Panu całą męską dumę!

Nic dodać i nic ująć. Postanowiłem odmłodzić się.

U jakiegoś chirurga-plastyka?

A w życiu! Żeby ktoś mi potem powiedział, że za kukiełkę robię? Tego bym sobie nie darował. Zacząłem chodzić do klubu kulturystycznego w Józefowie i ćwiczyłem regularnie przez całe 6 lat pod kierunkiem instruktora Leszka Bylinki. Byłem tak napalony na młodość, że ćwiczyłem nieraz nawet w niedzielę.

Dzisiaj by Panu tego nie darowano! I co z tego wynikło?

Jak to „co”? Przede wszystkim odmłodniałem! Miałem też doskonałe samopoczucie. Dodam jeszcze, że nagrania przeciągały się często do białego rana i rozsądek podpowiadał, aby dobrze się wysypiać, ale ja miałem już w głowie zakodowane, że treningów nie wolno odpuszczać. I tak było. Podczas ćwiczeń odzyskiwałem siły utracone na próbach.

No i minęło 6 lat, a później?

Chyba za którymś razem przesadziłem z intensywnością w ćwiczeniach, bo nagle odezwał się efekt pewnego niemądrego skoku do wody, jaki 20 lat wcześniej wykonałem na wczasach w Bułgarii. Nie ukrywam – było to po „rozrywkowym” podwieczorku. Skoczyłem na głowę do wody, która w tamtym miejscu okazała się dość płytka.

O rany, już czuję ten skok!

Niestety, ja bardziej. Musiałem poddać się długiej rehabilitacji bez używania dużych ciężarów.

Ojej, można tak nagle przerwać treningi, gdy człowiek już zdążył wpaść w rytm?

A co miałem robić? Założyć gorset na szyję i wyciskać sztangę na pełny gaz? Musiałem przystopować, bo nie było innego sposobu na przetrwanie. Mimo wszystko mam w domu odpowiedni sprzęt i ćwiczę jak mogę przynajmniej dwa razy w tygodniu.

Spis Treści:

Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.1

Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.2

Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.3

Duch sportu nigdy mnie nie opuszcza – Grzegorz Markowski cz.4

Facebook Comments
1 comment

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments